"Wakacje" - Nina Majewska-Brown
Okladka: miękka
Ilośc stron: 384
Powyższy opis wydawniczy, barwna okładka przywodząca na myśl cudowne, kolorowe pocztówki z wakacji oraz sam tytuł sprawiły, że przystępując do lektury tej książki spodziewałam się lekkiej, miłej i przyjemnej rozrywki z rodzaju tych książek, które czyta się z przyjemnością lecz później odkłada na półkę i nigdy do nich nie wraca. Jakże się zawiodłam...
Owszem, początek był dokładnie taki jak się spodziewałam, idealnie zsynchronizowany z opisem z okładki oraz jej wspaniałym wakacyjnym wyglądem. Książka napisana z dużą dozą ironii i humoru, objawia świetny zmysł obserwatorski autorki oraz jej dystans do siebie, ludzi oraz naszej współczesnej rzeczywistości. Pierwsza połowa lektury upłynęła mi na przyjemnej kontemplacji opisów urokliwej Barcelony wraz z jej zabytkami, kulturą oraz klimatycznymi kafejkami. Wystarczyło zamknąć oczy i wyobrazić sobie ten wspaniały kolorowy świat, co ułatwiał fakt że nasz swojski upał tego lata można śmiało porównać do klimatu Hiszpanii. Nieco nerwowej atmosfery wprowadza do tej sielankowej scenerii niespodziewane pojawienie się teściów Niny, Państwa Braun. Myślę, że ten czarny obraz relacji rodzinnych, wzajemnej antypatii i niechęci nie jest tylko tworem bujnej wyobraźni autorki ale realnym obrazem polskiej "kasty snobów", których status majątkowy zdaje się usprawiedliwiać wszystko, łącznie z brakiem dobrych manier, obrażaniem i dyskryminowaniem synowej oraz wnuków i okazywaniem pogardy osobom o niższym statusie społecznym. Jeszcze jeden dowód na to, że ani wykształcenie (państwo Braun są prawnikami) ani zasobność portfela nie świadczy o wartości i poziomie człowieka, nie czyni go lepszym od innych i takie zachowanie potwierdza tylko ten fakt. Nikomu nie życzę takich teściów i sama dziękuję za wątpliwy prestiż wejścia w bliższe, rodzinne konstelacje z osobami pokroju Państwa Braun.
Okladka: miękka
Ilośc stron: 384
Wydawnictwo: REBIS
Premiera: 16 czerwca 2015
"Wakacje" to historia wymarzonego rodzinnego wypadu do Hiszpanii, przesycona aromatami paelli, chorizo i bąbelkami cavy. Gorący
klimat, piękna Barcelona i czteroosobowa rodzina, próba wzmocnienia więzi małżeńskich i teściowie w tle - pełna humoru i ironii opowieść o tym wszystkim co może wydarzyć się na wakacjach. Niespodziewany zwrot akcji sprawia jednak, że
bohaterka musi na nowo uporządkować i przewartościować swoje życie,
uporać się z tajemnicami i skrywanymi dotąd faktami. Powieść w zabawny i ciepły sposób demaskuje nasze kompleksy, każdy odnajdzie w niej cząstkę siebie, rozpozna najgłębiej skrywane sekrety, ale pokocha je i zacznie się z nich śmiać.
Powyższy opis wydawniczy, barwna okładka przywodząca na myśl cudowne, kolorowe pocztówki z wakacji oraz sam tytuł sprawiły, że przystępując do lektury tej książki spodziewałam się lekkiej, miłej i przyjemnej rozrywki z rodzaju tych książek, które czyta się z przyjemnością lecz później odkłada na półkę i nigdy do nich nie wraca. Jakże się zawiodłam...
Owszem, początek był dokładnie taki jak się spodziewałam, idealnie zsynchronizowany z opisem z okładki oraz jej wspaniałym wakacyjnym wyglądem. Książka napisana z dużą dozą ironii i humoru, objawia świetny zmysł obserwatorski autorki oraz jej dystans do siebie, ludzi oraz naszej współczesnej rzeczywistości. Pierwsza połowa lektury upłynęła mi na przyjemnej kontemplacji opisów urokliwej Barcelony wraz z jej zabytkami, kulturą oraz klimatycznymi kafejkami. Wystarczyło zamknąć oczy i wyobrazić sobie ten wspaniały kolorowy świat, co ułatwiał fakt że nasz swojski upał tego lata można śmiało porównać do klimatu Hiszpanii. Nieco nerwowej atmosfery wprowadza do tej sielankowej scenerii niespodziewane pojawienie się teściów Niny, Państwa Braun. Myślę, że ten czarny obraz relacji rodzinnych, wzajemnej antypatii i niechęci nie jest tylko tworem bujnej wyobraźni autorki ale realnym obrazem polskiej "kasty snobów", których status majątkowy zdaje się usprawiedliwiać wszystko, łącznie z brakiem dobrych manier, obrażaniem i dyskryminowaniem synowej oraz wnuków i okazywaniem pogardy osobom o niższym statusie społecznym. Jeszcze jeden dowód na to, że ani wykształcenie (państwo Braun są prawnikami) ani zasobność portfela nie świadczy o wartości i poziomie człowieka, nie czyni go lepszym od innych i takie zachowanie potwierdza tylko ten fakt. Nikomu nie życzę takich teściów i sama dziękuję za wątpliwy prestiż wejścia w bliższe, rodzinne konstelacje z osobami pokroju Państwa Braun.
Cokolwiek można napisać o tej książce jedno jest pewne, Pani Nina Majewska-Brown potrafi zaskoczyć wyciągając jak króliki z kapelusza coraz to nowe, niekoniecznie przyjemne niespodzianki i częstując nimi główną bohaterkę oraz czytelnika. Ktoś kto nie doświadczył w życiu zbyt wielu skrajnych emocji, prowadzi spokojne i przyjemne życie może uznać tę historię za bardzo nierealną i wręcz przerażającą lub zadać sobie pytanie czy życie naprawdę w jednej niemal sekundzie potrafi zmienić się o 180 stopni i dozować nam mocne kopniaki, testując ile jesteśmy w stanie znieść...? Mnie te wątpliwości nie dotyczą, ponieważ zdążyłam się już nauczyć, że żadna umowa z życiem zawarta przy narodzinach nie obowiązuje i wszystko co jest nam dane, w każdej chwili może zostać odebrane i nawet nie powinniśmy mieć o to pretensji do sił nadprzyrodzonych. Jesteśmy gośćmi na tej planecie, przychodzimy żeby odrobić zadane lekcje, czegoś się nauczyć, rozwinąć swój intelekt, wrażliwość i duszę. Powinniśmy wykorzystać dobrze każdą chwilę, bo nie wiemy kiedy otrzymamy wezwanie do powrotu... Ta książka pokazuje nam jeden z bardzo realnych scenariuszy i główną jej zaletą jest zmuszenie czytelnika do refleksji nad swoim życiem. Dawno temu przeczytałam pewne słowa, które pamiętam do dziś, że życie jest najlepszym i najciekawszym scenarzystą i nawet najzdolniejsi fachowcy w tej dziedzinie nie są w stanie przewidzieć wszystkiego co może się wydarzyć. Mam wrażenie, że to jest kwintesencja prawdy o życiu ale zwykle zapominamy o tym zachowując się jakbyśmy mieli żyć wiecznie i wszystko odkładając na później.
"Wakacje" to książka wyłamująca się z kanonu cukierkowej literatury kobiecej z przewidywalną fabułą i happy endem. Zafundowała mi sporo huśtawek emocjonalnych i łez. Raz płakałam ze śmiechu, a kilka stron później ze wzruszenia, a nawet przerażenia. Podkreślam, że takie skrajne reakcje podczas czytania należą w moim przypadku do rzadkości. Zabierając się za lekturę tej książki radzę więc przygotować w pobliżu opakowanie chusteczek, tak na wszelki wypadek...;-)
Czy warto sięgnąć po tę książkę? Tak, uważam że warto choćby dla wspomnianych refleksji i dużej dawki humoru oraz wystawienia na próbę emocjonalnej strony swojego "Ja". Niezależnie od dramatów i niespodziewanych zwrotów akcji książka nie jest przygnębiająca ani dołująca, a wręcz przeciwnie siła i optymizm głównej bohaterki mogą się udzielać i dawać nadzieję na to, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a po burzy zawsze przychodzi słońce... Po cichu liczę, że to słońce zaświeci dla Niny Braun w drugiej części tej historii, która jest obecnie w przygotowaniu i niedługo pojawi się w księgarniach. Czekam z niecierpliwością i obawą, co tym razem szykuje dla biednej Niny jej bezlitosna imienniczka i autorka tejże powieści...
Szczególnie polecam tę lekturę wszystkim, którzy znajdują się właśnie na życiowym zakręcie. Po przeczytaniu możecie stwierdzić, że w sumie nie jest jeszcze najgorzej i skoro Nina daje radę to my też podołamy naszym troskom i życiowym wertepom! I tym optymistycznym akcentem zachęcam serdecznie do lektury.
Na koniec mój ulubiony cytat z tej książki, który pięknie podsumowuje całe jej przesłanie i śmiało może się stać życiowym mottem każdego z nas:
"Wszystko ma swoje przeciwieństwo, trzeba tylko nieszczęście przekuć w szczęście i odnaleźć w tym moc do działania."
Warto o tym pamiętać w tych najtrudniejszych chwilach i nigdy się nie poddać. Tego Wam i sobie życzę, a Pani Ninie Majewskiej-Brown dziękuję za tak świetny debiut literacki i czekam na więcej...:-)
"Wakacje" to książka wyłamująca się z kanonu cukierkowej literatury kobiecej z przewidywalną fabułą i happy endem. Zafundowała mi sporo huśtawek emocjonalnych i łez. Raz płakałam ze śmiechu, a kilka stron później ze wzruszenia, a nawet przerażenia. Podkreślam, że takie skrajne reakcje podczas czytania należą w moim przypadku do rzadkości. Zabierając się za lekturę tej książki radzę więc przygotować w pobliżu opakowanie chusteczek, tak na wszelki wypadek...;-)
Czy warto sięgnąć po tę książkę? Tak, uważam że warto choćby dla wspomnianych refleksji i dużej dawki humoru oraz wystawienia na próbę emocjonalnej strony swojego "Ja". Niezależnie od dramatów i niespodziewanych zwrotów akcji książka nie jest przygnębiająca ani dołująca, a wręcz przeciwnie siła i optymizm głównej bohaterki mogą się udzielać i dawać nadzieję na to, że nie ma sytuacji bez wyjścia, a po burzy zawsze przychodzi słońce... Po cichu liczę, że to słońce zaświeci dla Niny Braun w drugiej części tej historii, która jest obecnie w przygotowaniu i niedługo pojawi się w księgarniach. Czekam z niecierpliwością i obawą, co tym razem szykuje dla biednej Niny jej bezlitosna imienniczka i autorka tejże powieści...
Szczególnie polecam tę lekturę wszystkim, którzy znajdują się właśnie na życiowym zakręcie. Po przeczytaniu możecie stwierdzić, że w sumie nie jest jeszcze najgorzej i skoro Nina daje radę to my też podołamy naszym troskom i życiowym wertepom! I tym optymistycznym akcentem zachęcam serdecznie do lektury.
Na koniec mój ulubiony cytat z tej książki, który pięknie podsumowuje całe jej przesłanie i śmiało może się stać życiowym mottem każdego z nas:
"Wszystko ma swoje przeciwieństwo, trzeba tylko nieszczęście przekuć w szczęście i odnaleźć w tym moc do działania."
Warto o tym pamiętać w tych najtrudniejszych chwilach i nigdy się nie poddać. Tego Wam i sobie życzę, a Pani Ninie Majewskiej-Brown dziękuję za tak świetny debiut literacki i czekam na więcej...:-)
u mnie czeka na przeczytanie :)
OdpowiedzUsuńW takim razie życzę przyjemnie spędzonego czasu podczas lektury tej książki :)
Usuń